ClarkNova ClarkNova
904
BLOG

Azraelowe kłamstwa o 4 czerwca 1992 r.

ClarkNova ClarkNova Rozmaitości Obserwuj notkę 13

Zazwyczaj nie dyskutuję z tow. Azraelem bo zajęcia zbliżone do kruszenia żelbetonu wydają mi się niecelowe. Jednak tym razem, po przeczytaniu kolejnego wykwitu jego tfurczości nie wytrzymałem.

Pomijam w tym momencie jego tradycyjne manipulacje i selektywne dobieranie faktów uzasadniających oderwane od prawdy opinie ale w końcu mamy teoretycznie wolność słowa więc niech kurdupelek  z niej korzysta. 

I choć Azrael patrzy na wydarzenia z pierwszej połowy 1992 r. wyłącznie lewym okiem i to przyesłonietym bielmem propagandy wmawiającej Polakom, że np. "rząd Mazowieckiego odsunął komunistów od władzy i walczył o budowanie Polski wolnej od komunizmu", to nie będę psuł jego samozachwytu przypominaniem, że to właśnie w rządzie Mazowieckiego najważniejsze ministerstwa zajmowali generałowie Kiszczak i Siwicki a pomniejsze ich tajni agenci. Albo, że to właśnie wtedy "przeprowadzono reformy gospodarcze" czyli uwłaszczenie/sprywatyzowanie czerwonej nomenklatury na państwowym majątku, stworzenie prawa, które umożliwiło rozliczne afery spirytusowe, rublowe, FOZZ itp.

Bez komentarza zostawię też działalność Komisji Likwidacyjnej RSW, która z wiekopomnym udziałem Donalda Tuska, umożliwiła komunistycznym pismakom przejęcie i sprywatyzowanie rynku prasowego, utwierdzając w ten sposób monopol czerwono-różówych ideologów, czego skutki odczuwamy do dziś.

Wydaje się, że fakty te są Azraelowi kompletnie nieznane bo nie wierzę, że osoba rozumiejąca ich znaczenie mogłaby twierdzić, że to Jan Olszewski a nie Tadeusz Mazowiecki był najbardziej nieudolnym premierem od wyborów w 1992 r. A Azrael albo tego nie rozumie albo świadomie ignoruje co dla mnie jest tylko kolejnym dowodem jego intelektualnej marności lub celowej manipulacji.

Więc przejdę do meritum, czyli tego co tow. Kupacki nazywa "zamachem stanu". Zamachem przygotowywanym przez rząd Olszewskiego w celu odsunięcia od władzy prezydenta L. Wałęsy, a który "groził głęboką destabilizacją kraju a może i rozlewem krwi."

Więc ekscytuje się Azrael "realną mozliwością siłowego przejecia władzy" i determinacją L. Wałęsy, która "uchroniła Polskę przed zamachem stanu a jego samego przed internowaniem w Arłamowie"

Ciekawostką jest, że Azrael opiera swoje enuncjacje na zeznaniach i konfabulacjach m.in wieloletniego oficera komunistycznych, wojskowych sił specjalnych generała Edwarda Wejnera (a nie Wejnerta- jak pisze Azrael). Nie bierze natomiast pod uwage, że śledztwo prowadzone w tej sprawie od 17 czerwca 1992r. przez prokuraturę wojskową zostało umorzone- jak sam podaje- juz w sierpniu tego roku, czyli za czasów premier Hanny Suchockiej.

Zatem nie pierwszy raz w swojej, pożal sie Boże publicystyce, KO Azrael bardziej ceni bajania szkolonych w Moskwie generałów niż  decyzje prokuratury, nie mówiac już o faktach.  Dlaczego to robi? Z braku inteligencji, rozsadku, zdolności odróżnienia prawdy od fałszu, na polecenie czy dla własnej przyjemności? Wot zagwozdka.

Skoro jednak Azrael twierdzi, że w czerwcu 92 r Polsce groził zbrojny zamach stanu i nie podpiera tych twierdzeń żadnymi faktami (o dowodach tym bardziej nie ma mowy), to ja pokrótce przedstawię informacje podawane przez Lecha Wałęsę, Mieczysława Wachowskiego, Andrzeja Milczanowskiego i Edwarda Wejnera (jakos nie wychodzi mi tytułowanie go generałem). Przedstawię też jak wyglądały fakty, które ustaliłem podczas kilkumiesięcznego śledztwa dziennikarskiego jesienia 1992 r. Prowadziłem je z zamiarem opublikowania książki (o naiwny) o kulisach "nocnej zmiany" i tzw  "zamachu stanu".

Początkiem propagandowej operacji pt. "zamach stanu" było wystąpienie ówczesnego ministra spraw wewnętrznych Andrzeja Milczanowskiego, który kilka dni po 4 odwołaniu rządu Olszewskiego, na konferencji prasowej pokazał dziennikarzom pokreśloną kartkę, informując, że jest to tajny szyfrogram wysłany przez Piotra Naimskiego (szefa UOP w rządzie J.Olszewskiego) nakazujący Jednostkom Nadwiślańskim MSW wprowadzenie stanu podwyzszonej gotowości bojowej.

Jednocześnie, np w Gazecie Wyborczej (piórem Antoniego Styrczuli- późniejszego rzecznika A. Kwasniewskiego i współpracownika M. Dochnala) ukazały sie artykuły opisujące tajemnicze okoliczności podpaleń lasów wokół Warszawy. Miały one rzekomo na celu zaangażowanie jednostek wojskowych z garnizonu warszawskiego do akcji gaśniczej (!?) i uniemożliwić ewentualną obronę stolicy przed atakiem lojalnych Macierewiczowi i Olszewskiemu wojsk Nadwiślańskich.

Polityczna burza rozpętana szyfrogramem spowodowałą powołanie specjalnej komisji sejmowej pod przewodnictwem Aleksandra Bentkowskiego (b.minister sprawiedliwości, zarejestrowany jako tajny wspólpracownik SB). Komisja po kilkunastu tygodniach pracy i przesłuchaniu kilkudziesięciu osób opracowała raport, który stwierdzał, że "nie udało się udowodnić tezy o postanowieniu Jednostek Nadwiślańskich w stan gotowości bojowej i wykorzystaniu ich w działaniach niezgodnych z Konstytucją RP. Jednocześnie, śledztwo prowadzone przez prokurature wojskową umorzyło postępowanie nie znajdując znamion przestępstwa.

Zatem spreparowana ad hoc teza o prowokacji politycznej i groźbie zamachu stanu została skompromitowana i wyciszona. Aż do czasu, gdy za rządów J. Kaczyńskiego zaczął ją powtarzać Lech Wałęsa, jako dowód przytaczając wspomnienia E. Wejnera z opublikowanej właśnie wtedy książki. Wspomnien tych nikt przytomny nie potraktował poważnie. No może Azrael ale z wiarą w przytomność jego umysłu to bym akurat nie przesadzał...

O werdykcie sejmowej komisji przesądziły zeznania ekspertów wojskowych, w tym mjr Damiana Jakubowskiego. W jego ekspertyzie, którą miałem okazję poznać ( z wyłaczeniem elementów tajnych), stwierdzono wyraźnie, że przedstawiony Komisji szyfrogram nie miał żadnych cech rozkazu postawienia Jednostek Nadwislańskich MSW w stan podwyzszonej gotowości bojowej.

Wydanie rozkazu skutkuje bowiem  natychmiastowym podjęciem przez dowództwo jednostki szeregu czynności w celu osiagnięcia stanu gotowości bojowej. Czyli: żołnierze jednostki dostaja zakaz wychodzenia na przepustki, magazyny wydają im wyposażenie bojowe- od zapasowych zmian bielizny, opatrunków osobistych, innych medykamentów  oraz dodatkowych racji żywnościowych (bodaj na dwa tygodnie) po amunicję bojową i sprzęt cieżki . Oddziały postawione w stan gotowości rozwijają sieć łączności polowej, uruchamiana jest służba medyczna, organizowana logistyka zaopatrzenia w paliwo, amunicje, transport rannych itp, itd.

Żadnych takich działan nie podjęto, co stwierdzono ponad jakąkolwiek wątpliwość.

Nie potwierdzono również opisywanych przez G.Wyborczą pożarów w lasach wokół Warszawy. Co więcej, przesłuchiwany przez sejmową Komisję dowódca Wojsk Nadwiślańskich pułkownik Józef Pęcko zeznał, że 4 czerwca 1992r. ze służby kontrwywiadu wojskowego docierały do niego sygnały o podpaleniach podwarszawskich lasów. Jako pilot uprawniony do lotów smigłowcem osobiście wykonał lot patrolowy nie stwierdzając jakiegokolwiek zagrożenia. W tym samym czasie wyznaczeni przez niego oficerowie NJW kontaktowali sie z podwarszawskimi jednostkami straży pożarnej, które jak sie okazało ani razu nie wyjeżdżały tego dnia do akcji gaszenia lasów.

Co się zatem stało?

Otóż dokument pokazywany przez ministra A. Milczanowskiego dziennikarzom jako rozkaz postawienia NJW w stan gotowości, był w rzeczywistości rozkazem wzmocnienia ochrony budynków rządowych i ambasad obcych krajów. Wydany został w obawie przed prowokacjami, które zresztą miały miejsce. Przypomnę tylko depeszę Reutera nadaną późnym wieczorem 4 czerwca na cały świat i mówiącą o tym, że w Warszawie wyprowadzono czołgi na ulice.

Po przejęciu władzy i odcięciu ministrów obrony i spraw wewnętrznych oraz szefa UOP od własnych gabinetów, co miało miejsce w nocy 4/5 czerwca, ekipa Wałesy i Milczanowskiego przy pomocy wojskowych służb przeszukała biura ministrów. Zapewne wtedy znaleziono rozkaz Naimskiego i zdecydowano wykorzystac go w celu oskarżenia ekipy Olszewskiego o zamach stanu.

Z moich ustaleń (mam pisemne oświadczenia  osób uczestniczących w operacji)  wynika, że decyzje taka podjęto w gronie osób, wśró których na pewno był prezydent L. Wałesa, szef jego gabinetu M. Wachowski oraz Andrzej Milczanowski. Na oryginalnym szyfrogramie wysłanym przez P.Naimskiego pojawiły się ręczne dopiski, które miały zmianiać jego charakter i cel. Zarówno Prokuratura jak i sejmowa komisja przesłuchałą chorążego X, który na polecenie płk Kucharenki (zorientowani wiedzą kto zacz) skopiował dokument wraz z dopiskami i przekazał Andrzejowi Milczanowskiemu. Ten sam oficer zeznał, że rozpoznaje dopiski  jako poczynione charakterem pisma E. Wejnera.

Tak więc kółko sie zamyka. Szyfrogram wędruje między Belwederem, URM i MSW,  zostaje sfałszowany i przeznaczony do skompromitowania rządu J. Olszewskiego. Operacje nadzoruje M.Wachowski a wykonuje E. Wejner (w tym miejscu słowo generał byłoby wyjatkowo nie na miejscu) wraz ze swoimi podwładnymi ze służb wojskowych. Prowokacja jest jednak wykonywana tak szybko i nieudolnie, że sami autorzy szybko dochodzą do wniosku, że sie nie uda.

Żeby obraz był pełniejszy, trzeba jeszcze dodac kilka słów o E. Wejnerze czyli Azraelowym autorytecie. Otóż pod koniec lat 60-tych został on komendantem Wyzszej Szkoły Morskiej w Gdyni. na poczatku lat 70tych w szkole tej uczył się Mieczysław Wachowski. Znam relacje osób, które zwracają uwagę na fakt, iż Wachowski nie został ze szkoły usunięty mimo, że od początku nauki nie wykazywał szczególnych chęci do uczęszczania na zajęcia i zdawania egzaminów. Zdaniem tych osób można to wytłumaczyc jedynie tym, ze został wtedy zwerbowany do współpracy z wojskowymi służbami. Niektórzy twierdzą wręcz, ze werbunku dokonał sam komendant szkoły czyli Edward Wejner.

Po 89 roku, Edward Wejner zrobił szybką karierę, której szczytem było objęcie dowództwa WSI (1991r). To wtedy dorobiono mu legendę, jakoby był jedynym oficerem, który w grudniu 1970r. odmówił wykonania rozkazy strzelania do protestujacych robotników. Szkopuł polega nma tym, że według relacji moich gdańskich przyjaciół, kadeci Szkoły Morskiej nie uczestniczyli w tłumieniu robotniczego buntu i nie byli uzbrojeni.

Wejner wyleciał ze służby w maju 1992 r., z powodu ujawnionych przestępstw polegających na nielegalnym handlu bronią. Robił to wyjatkowo bezczelnie. Znam raport z dochodzenia w sprawie próby nielegalnej sprzedaży śmigłowca wojskowego, który został opchnięty i przemalowany na cywilne barwy na lotnisku wojskowym, gdzie zazwyczaj stacjonował. Wejner był także zamieszany w próbę sprzedaży Semtexu firmie JOY ( A. Ścios pewnie bedzie coś na ten temat wiedział).

Tak więc cała pisanina Azraela o 4 czerwca nadaje się na śmietnik. Osobom ciekawym źródeł mojej wiedzy powiem tylko, że wiekszość przedstawionych powyżej faktów została opisana w jednej z ogólnopolskich gazet w czerwcu 1993r., natomiast książka nigdy nie zostałą wydana. Jakimś dziwnym trafem kilka wydawnictw, początkowo zainteresowanych jej publikacją, zerwało kontakt. Tytułu publikacji ani nazwy redakcji póki co nie ujawniam bo coś mi się wydaje, że Azraelowi promotorzy sami mnie znajdą.

I bedzie jak w tekście Jacka Kaczmarskiego "Zmartwychwstanie Mandelsztama":

Po Archipelagu krąży dziwna fama,
Że mają wydawać Ośkę Mandelsztama.
Dziwi się bezmiernie urzędnik nalany:
Jakże go wydawać? On dawno wydany...

 

ClarkNova
O mnie ClarkNova

Dawniej rozumni ludzie wiedzieli gdzie jest prawda a gdzie fałsz, odróżniali dobro od zła. Dzisiaj fałsz króluje kosztem prawdy a uczciwi przegrywają z kłamcami. Jestem strażnikiem prawdy choć fałszerze rzeczywistości nazwą mnie oszustem. W ich ustach to pochlebstwo.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Rozmaitości